Piszą o nas

Straż Miejska ma już ćwierć wieku !Straż Miejska ma już ćwierć wieku !

Była pora na odznaczenia, chwilę refleksji, ślubowanie nowych funkcjonariuszy, składanie wieńców pod pomnikiem Czynu Polaków i defiladę. Szczecińska Straż Miejska 15 września w Dniu Strażnika Miejskiego obchodziła 25-lecie swojego istnienia. Z tej okazji przeprowadziliśmy krótką rozmowę z jednym z jej długoletnich pracowników, zresztą wyróżnionym przez prezydenta RP Andrzeja Dudę Złotym Medalem za Długoletnią Służbę. Pan Grzegorz Kromski w Szczecińskiej Straży Miejskiej pracuje od początku jej istnienia, czyli od 1 czerwca 1991 roku. Przeszedł wiele szczebli służbowej kariery. W ostatnim okresie, przez 10 lat był szefem Referatu Ruchu Drogowego, a teraz – od ubiegłego roku – jest naczelnikiem Oddziału Prawobrzeże.

– Na samym początku było nas 16 osób. Do pracy przyjmował mnie wiceprezydent Maciej Jarmusz. Nie mieliśmy mundurów, służba odbywała się w oparciu o niektóre przepisy Ustawy o Policji. Chodziliśmy więc „po cywilnemu”, okazując w czasie interwencji legitymacje służbowe. Nasze środki transportu na tamten czas to głównie fiaty 126p i polonezy. Pamiętam, że w czasie rozmowy kwalifikacyjnej wiceprezydent pytał mnie, co chcę wnieść do tej służby. Odpowiedziałem – zgodnie z przekonaniem, które mam do dziś – że chcę działać na rzecz społeczności lokalnej, tak by nam wszystkim żyło się lepiej… A czasy były dość trudne. To była istna eksplozja chodnikowego, nielegalnego handlu na rozkładanych łóżkach turystycznych. Spotykaliśmy się z dużym ostracyzmem ze strony mieszkańców…
– Że nękacie biedne babcie sprzedające pęczek pietruszki z działki?
– Tak, przyklejano nam taką etykietkę, choć prawda często wyglądała inaczej. Ta biedna babcia miała przy sobie pęczek pietruszki i kiść bananów – a nieopodal, w podwórku parkował samochód 3,5-tonowy wypełniony właśnie bananami, pomarańczami, które typowo szarostrefowy przedsiębiorca co rusz podrzucał wynajętym staruszkom, albo osobom bezdomnym. Po dwóch latach wprowadzono nam umundurowanie. Weszła w życie także Ustawa o Strażach Gminnych. Mieliśmy już ściśle określone kompetencje i uprawnienia.
– Do niedawna kierował pan Referatem Ruchu Drogowego i obsługiwał tak znienawidzone przez kierowców fotoradary…
– Osobiście uważam, że dobrze się stało, iż odebrano strażom gminnym te uprawnienia. Niech kontrolą prędkości zajmuje się policja. Potwierdzam, że w małych miejscowościach często powstawały komórki straży, które tylko i wyłącznie „żywiły” się tym, co fotoradar sfotografuje. To narobiło sporo złej krwi w społeczeństwie. Zagubiono tam podstawowe funkcje do których powołano straże – a zatem stanie na straży czystości i porządku. W dużych aglomeracjach, jak Szczecin, fotoradary nie były głównym celem działalności. Powiem tylko, że ze 130 funkcjonariuszy – jedynie sześciu zajmowało się sprawami bezpieczeństwa ruchu drogowego.
– Patrząc z perspektywy tych 25 ostatnich lat… Jakie cechy charakteru powinien mieć człowiek, który decyduje się pracować w Straży Miejskiej?
– Sprawa dla mnie podstawowa – i o tym przypominam zawsze swoim młodszym koleżankom i kolegom. Powinien to być człowiek pomocny obywatelowi, potrafiący mu wytłumaczyć, że w społeczności lokalnej nie robimy sobie „na złość”, że te śmieci wyrzucone do lasu po prostu powodują, iż przestaniemy mieć ochotę pojechać tam z rodziną… Przekonujemy, wyjaśniamy, pouczamy, dajemy szansę na poprawę (czyli samodzielne uprzątnięcie tego co nabroiliśmy). Jeśli przy rekontroli za kilka dni okaże się, że brak rezultatu – wtedy musimy sięgnąć po mandat. Bo nasze interwencje muszą być skuteczne. Tego oczekują od nas mieszkańcy. Oczywiście nikt nie będzie nas lubił, jeśli zapłaci mandat, ale z kolei, gdy pomożemy mu uporać się ze złośliwym, uciążliwym sąsiadem – wtedy już myśli o nas zupełnie inaczej… Musimy też wiedzieć, że są sytuacje, kiedy wręcz ustawa obliguje nas do natychmiastowego działania. Samochód bez wystawionego uprawnienia stojący na kopercie dla niepełnosprawnych musi być natychmiast odholowany. Tu nie ma innej opcji.
Wiele się zmieniło w naszej służbie przez ostatnie 25 lat. Bo chcemy być bliżej ludzi. Są strażnicy tzw. szkolni, są też strażnicy, którzy pełnią funkcję podobną do dzielnicowego w policji. Osoby te doskonale znają problemy swojego rewiru – bo takie jest właśnie założenie tej służby. Jesteśmy z mieszkańcami na festynach (zabezpieczając je pod względem bezpieczeństwa), jesteśmy na uroczystościach, spartakiadach i pogadankach szkolnych. Bo – jeszcze raz podkreślę – chcemy być pomocni społeczności lokalnej.

Autor: Henryk Morawski
Źródło
: Panorama 7, z dn. 29.09.2016 r.