Piszą o nas

W Straży Miejskiej - wiosną. Wywiad z naczelnikiem Grzegorzem KromskimW Straży Miejskiej - wiosną. Wywiad z naczelnikiem Grzegorzem Kromskim

Pracuje tu od 5 października, najpierw jako pełniący obowiązki, teraz – już jako naczelnik oddziału interwencyjno-prewencyjnego Prawobrzeże. Pan Grzegorz Kromski doskonale zna tę dzielnicę. Tutaj zaczynał pracę jako młody strażnik 25 lat temu, tu też mieszka. – Jakie są nasze kierunki działań o tej porze roku? Tradycyjnie od 1 marca głównym celem jest pilnowanie porządków. Bo porządki wiosenne to bardzo dobry obyczaj, pod warunkiem, że naszymi śmieciami nie obciążamy innych. A niestety niektórzy z mieszkańców nadal mają nawyk porzucania odpadów w najbliższej okolicy swojej działki czy swojego domu. Trudno to zrozumieć, bo przecież każdy
z nas uiszcza stosowną opłatę za odbiór odpadów, więc wystarczy śmieci wrzucić do odpowiedniego pojemnika i zostaną one wywiezione. Takie pojemniki są wszędzie, także – zgodnie z przepisami – przy każdej bramie ogrodów działkowych.
– Jeśli już mówimy o ogrodach działkowych, których w prawobrzeżnej dzielnicy jest naprawdę sporo... Co robić z jesiennym suszem na działce, aby nie wejść w konflikt z prawem?
– Według przepisów nie wolno nam na działkach palić tych odpadów w ognisku. Ubiegłoroczne pędy roślin najlepiej zakisić. A nie palić, zadymiając całą okolicę. Nie wolno też ich wrzucać do kontenerów stojących na ogrodach działkowych, które są na typowe odpady zmieszane. Oczywiście możemy sobie na swojej działce zrobić typowe ognisko w celach rekreacyjnych, żeby np. upiec kiełbaski
w gronie rodziny. Ale powinno ono być zrobione z czystego drewna opałowego, a nie z „zielonki”.
– I pytanie, które ciągle zadają nam mieszkańcy prawobrzeżnych dzielnic, zwłaszcza ci, których domy sąsiadują z wiekowymi domkami jednorodzinnymi. Dlaczego Straż Miejska nie kontroluje, kto czym pali w piecu? Gryzący czarny dym zasnuwa często nasze osiedla mieszkaniowe...
– Reagujemy za każdym razem na taki sygnał. Prawda jest nieco inna, niż się powszechnie sądzi. Dziś już nikt nie zaryzykuje spalania
w piecach opon czy butelek plastikowych. Czarny dym, zwłaszcza w momencie rozpalania pieca pojawia się z innej przyczyny. Po prostu ludzie dla oszczędności nie zawsze kupują opał najlepszej jakości. A tani, kupiony na składzie opałowym węgiel czy koks potrafią być mocno zanieczyszczone. I póki palenisko się nie rozgrzeje... mamy sporo dymu.
– I inny problem. Podrzucanie śmieci do lasu. Także trudno to zrozumieć w momencie, kiedy wiadomo, że pod rządami nowej ustawy wszystkie śmieci „należą do gminy” i przez gminę zostaną wywiezione w ramach kontraktów podpisanych z właścicielami posesji...
– Tak rzeczywiście jest. Ale nadal obserwujemy miejsca, gdzie pojawiają się rozmaite odpady. Znajdują się one najczęściej na terenie lasów komunalnych. Ujawniwszy takie miejsce, kontaktujemy się z Zakładem Usług Komunalnych. On ma swój terminarz oczyszczania takich dzikich wysypisk – i to się faktycznie dzieje. Podobne sygnały docierają do Urzędu Miejskiego od mieszkańców dzięki komputerowemu systemowi „Alert”.
– I pomówmy chwilę o bolączkach naszych osiedli mieszkaniowych...
– Oczywiście problemem jest parkowanie samochodów w miejscach niedozwolonych. Jest to sprzeczne z przepisami i często uciążliwe dla innych mieszkańców. Administracje bardzo chętnie wnioskują o oznaczenie terenu osiedli znakami „strefa zamieszkania”. Muszą jednak rozważyć, czy w takiej strefie jest odpowiednia ilość wyznaczonych miejsc dla samochodów. Bo – o czym niektórzy kierowcy zapominają – w strefie zamieszkania można parkować wyłącznie na parkingu, a nie np. wzdłuż krawężnika drogi wewnątrzosiedlowej... Oczywiście nie będę już komentował przypadków blokowania przez osoby nieuprawnione kopert parkingowych dla niepełnosprawnych. Zdarzają się takie przypadki, choć wiadomo, że jest to bardzo kosztowne dla kierowcy. Sam mandat, zgodnie z ustawą, wyniesie 500 zł, a jeśli właściciel pojazdu szybko nie wróci do auta, może go już nie zastać, bo zostanie ono wywiezione na lawecie. A to kosztuje dodatkowo. A przecież możemy zaparkować auto nawet kilkaset metrów dalej – na legalnym miejscu. Nic nam się nie stanie, natomiast dla osoby niepełnosprawnej ta odległość od budynku czy klatki jest już problemem.
– I pytanie ostatnie. Straż Miejska jest już mocno zmotoryzowana. Ma naprawdę sporo samochodów. Ale to, co dzieje się na osiedlu –
z okien samochodu naprawdę ciężko dostrzec...
– Tę informację chcę podkreślić bardzo mocno. Strażnicy z kierowanego przeze mnie oddziału mają za zadanie dojechać samochodem jedynie do swojego rejonu działania. I dalej przemierzać osiedle czy podmiejskie lasy czy parki pieszo. Bo to najlepsza metoda na dostrzeżenie nieprawidłowości. Tego będę wymagał od swoich podwładnych.

Autor: (mor)
Źródło: Panorama 7 , str. 4 z dn. 14. 04. 2016 r.