Piszą o nas

Balkon jak wychodek…Balkon jak wychodek…

Problem może wydać się banalny, a nawet śmieszny. Tyle że dla zainteresowanej – na pewno nie jest. Problem sąsiedzki zrodził się na balkonie. Na balkonie, na którym załatwiał się pies mieszkających piętro wyżej…

– Moja ciocia, która mieszka na dużym osiedlu w Szczecinie, nie bardzo wiedziała, co ma robić. Szkoda jej było zwierzęcia, bo cały dzień siedzi sam, właściciele wracają późno do domu. Znaleźli zatem sposób – gdy jeszcze było ciepło – aby nie był w zamknięciu zostawiali otwarte okno balkonowe. Niestety, pies tam sikał. Nieraz zdarzało się, że krople moczu trafiały na jej balkon. W dodatku, gdy panowały upały, raczej nie można mówić o tym, żeby tam pachniało. Nie mieliśmy pojęcia, do kogo zwrócić się z takim kłopotem. Nikt nie chciał robić afery, tyle że zastanawialiśmy się, kto mógłby jej pomóc. Czy stróżom prawa nie wyda się śmieszne, że wzywa się ich do takiego niegroźnego przecież zdarzenia? – opowiada Czytelnik „Kuriera”.

Po tym jak administracja osiedla nie zareagowała, sprawę zgłoszono straży miejskiej. – Dwa tygodnie temu mieliśmy – chyba po raz pierwszy w historii – interwencję w tak nietypowej sprawie. Pojechaliśmy na miejsce – na jedno z osiedli na prawobrzeżu. Patrol rozmawiał z właścicielką psa, została pouczona. Oparto się w tym przypadku na artykule 75 Kodeksu wykroczeń, który mówi, że kto bez zachowania należytej ostrożności wystawia lub wywiesza ciężkie przedmioty albo nimi rzuca, wylewa płyny, wyrzuca nieczystości albo doprowadza do wypadania takich przedmiotów lub wylewania się płynów, podlega karze grzywny do 500 złotych albo karze nagany– wyjaśnia Joanna Wojtach, rzecznik szczecińskiej straży miejskiej. Jak podkreśla Joanna Wojtach, najlepszym sposobem na ukrócenie problemu jest próba porozumienia się z sąsiadem. Gdy ta zawiedzie – można spokojnie dzwonić po straż miejską. – Nie wiemy, czy podobnych interwencji nie będzie więcej, dlatego też zastanawiamy się nad zmianą paragrafu, który dałoby się tutaj zastosować. Być może będzie to art. 51 Kodeksu wykroczeń. Brzmi on: Kto krzykiem, hałasem, alarmem lub innym wybrykiem zakłóca spokój, porządek publiczny, spoczynek nocny albo wywołuje zgorszenie w miejscu publicznym podlega karze aresztu, ograniczenia wolności albo grzywny.

Źródło: Kurier Szczeciński, str.23, z dn.02.10.2013r.