Piszą o nas

E...to przecież nie papierosE...to przecież nie papieros

Papierosy w dużej mierze udało się wyeliminować z przestrzeni publicznej. Ale że życie nie znosi próżni, dosyć szybko pojawiło się ich młodsze elektroniczne rodzeństwo.

E-papierosy można kupić bez problemu, nawet gdy jest się niepełnoletnim. I zaciągać nimi – gdzie tylko się chce: w tramwaju, autobusie, pociągu, hali sportowej… Jak podaje krakowskie Stowarzyszenie Manko – miesięcznie sprzedaje się około 15 tysięcy sztuk pełnych zestawów, do tego trzeba natomiast dodać również wymienne wkłady. Komisja Europejska szacuje, że rynek e-papierosów to ok. 300 tys. osób.
– Jechałam ostatnio tramwajem do Bramy Portowej. Razem ze mną moja trzyletnia córeczka. Na siedzeniach przed nami były dwie dziewczyny, nie wiem, czy już licealistki, czy może jeszcze gimnazjalistki. Obie w rękach miały e-papierosy. Nie ukrywam – przeszkadzało mi to, jestem zdeklarowaną przeciwniczką palenia. Zwróciłam im uwagę, że są przecież w środku komunikacji miejskiej i innym może nie odpowiadać to, iż używają tutaj tych papierosów. Coś tam poburczały, że prawo przecież tego nie zabrania, ale w końcu schowały te „inhalatory”. Rozmawiałam potem ze znajomymi i okazało się, że wielu osobom takie „palenie” przeszkadza, ale rzeczywiście nie ma żadnych przepisów, które by mówiły o tym, gdzie można to robić, a gdzie nie – opowiada pani Anna (imię zmienione, do wiadomości red.).
Takie e-papierosy dostać można właściwe w każdym centrum handlowym, a także w wielu powstających niczym grzyby po deszczu sklepach. W internecie znaleźć można streszczenia badań dowodzące, że są one szkodliwe, jak i że nie mają żadnego negatywnego wpływu na zdrowie. Krzysztof Przewoźniak, dyrektor ds. Nauki Fundacja „Promocja Zdrowia”, mówił Stowarzyszeniu Manko: Światowa Organizacja Zdrowia ma rację, że e-papierosy uznaje za nowy wehikuł przenoszenia nikotyny do organizmu palacza, a nie za bezpieczny i skuteczny środek leczniczy i chce zabronić promowania e-papierosów jako środka odwykowego. Mam wielką nadzieję, że ten punkt widzenia zostanie wzięty pod uwagę w nowelizowanej Dyrektywie Unii Europejskiej na temat wyrobów tytoniowych, a także w polskim prawie chroniącym zdrowie obywateli przed następstwami używania (wszelkich!) wyrobów tytoniowych.
– Dotąd nie mieliśmy żadnych zgłoszeń od mieszkańców o e-papierosach. Na razie ustawowo i tak nie moglibyśmy nic zrobić, gdyż prawo nic o nich nie wspomina. Ale sygnałem, że problem jest, są regulaminy w szkołach – niektóre placówki w naszym mieście zaczęły na kanwie tego, co się dzieje, wprowadzać punkty, w których zabrania się korzystania z e-papierosów – wyjaśnia Joanna Wojtach, rzecznik Straży Miejskiej w Szczecinie.

Źródło: Kurier Szczeciński, str.1,5 z dn.11.06.2013r.