Piszą o nas

Wielogłowa hydra odpadowaWielogłowa hydra odpadowa

W ubiegłym roku po przeprowadzeniu przez szczecińską straż miejską akcji „Czystość”, z mapy miasta zniknęła spora liczba dzikich wysypisk zlokalizowanych w peryferyjnych dzielnicach. Okazuje się, że jej efekt był tylko… tymczasowy.

– Dzikie wysypiska to wręcz wielogłowa hydra. Gdy wydaje się, że problem został w dużej mierze zlikwidowany, pojawiają się kolejne wysypiska, na których lądują śmieci różnego autoramentu, w tym niebezpieczne dla środowiska odpady problemowe – mówi Joanna Wojtach, rzecznik prasowy Straży Miejskiej w Szczecinie. Tak jak w latach poprzednich, najwięcej dzikich wysypisk znajduje się na prawobrzeżu – w dzielnicach: Żydowce, Dąbie, Podjuchy i Klucz. Do najbardziej zaśmieconych można zaliczyć ulicę… Radosną w Podjuchach, Hangarową i Czarnogórską w Dąbiu. Dzikie wysypiska to plama na mapie miasta, a najbardziej niepokojące poza tym, że w ogóle istnieją i ciągle się odradzają, są wyrzucane na nie odpady problemowe, czyli stary, zużyty sprzęt RTV, akumulatory, baterie, „pozostałości budowlane” z dodatkiem chemii (np. kleje, farby, lakiery), a także opakowania po nich.
Okazuje się, że na śmieciarzy, którzy niszczą nie tylko wizerunek miasta, ale także jego przyrodę, nie działa nawet to, że odpady problemowe można… bez problemu, a na dodatek za darmo (!) oddać w pięciu „ekoportach”, do których bez trudu można dojechać. Są one tak zlokalizowane, że łatwo dotrzeć do nich z każdego punktu miasta. Wywiezienie starego telewizora albo pralki do lasu czy na miejskie nieużytki może być bardziej kosztowne… Martwią zaśmiecane, cenne przyrodniczo tereny sąsiadujące z Puszczą Wkrzańską (co bardzo irytuje okolicznych mieszkańców). Martwią inne miejsca, które mają służyć odpoczynkowi i rekreacji. Cóż, dla śmieciarzy nie ma żadnych świętości. Martwi także ciągle niski stan świadomości ekologicznej wielu mieszkańców, którzy nie widzą nic zdrożnego w tym, że wyrzucają na przykład zużyte baterie albo przeterminowane lekarstwa do pojemników z odpadami komunalnymi.
„Ekoporty”, które przyjmują odpady problemowe, nie są daleko, a na dodatek przyjmują je bezpłatnie. Co jeszcze można zrobić, by nie lądowały one na dzikich wysypiskach czy w miejskich lasach?

Źródło: Kurier Szczeciński, str. 31, z dn.11.01.2013r.